Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Przez całe lata gigantyczna różnorodność językowa kontynentu amerykańskiego

Przez całe lata gigantyczna różnorodność językowa kontynentu amerykańskiego stanowiła dla badaczy niezrozumiałą zagadkę. Pierwsi ludzie, którzy skolonizowali te ziemie w okresie ostatniego zlodowacenia cieśniny Beringa (15-10 tys. lat temu), w chwili opuszczania terytoriów współczesnej Syberii z pewnością posługiwali się już skomplikowaną mową i potrafili wyrażać się w sposób abstrakcyjny — w takich warunkach wykształcenie się na przestrzeni kolejnych tysiącleci kompletnie nowych form komunikacji byłoby ewolucyjnym absurdem. Stąd też logiczny wniosek, że wszystkie języki Indian powinny mieć swoje korzenie na terenie Syberii — gdzie więc podziali się potomkowie tych lingwistycznych kuzynów przyszłych Indian, którzy nigdy cieśniny Beringa nie przekroczyli?

Już sto lat temu wysunięto hipotezę, jakoby język zamieszkującego okolicę rzeki Jenisej (kraj krasnojarski, Rosja) plemienia Ket wykazywał pewne podobieństwa do rodziny na-dene, którą sklasyfikowano na terenie Alaski, Kanady oraz USA (jednym z jej odłamów posługują się m.in. słynni Apacze). I chociaż wówczas prezentowane argumenty uznano za nieprzekonujące, to w 2012 r. amerykański lingwista Edward Vajda zaprezentował wiarygodną teorię, jak fonologicznie oba odłamy rodziny "denejenisejskiej" mogły wyewoluować w znane nam dzisiaj języki syberyjskie oraz północnoamerykańskie, zachowując nawet sporą część swojej morfologii, niezależnie od tego, jak bardzo zmieniło się samo słownictwo. Swoją tezę poparł badaniami DNA, wykazując, że Keci są genetycznie znacznie bliżsi Indianom niż jakakolwiek inna syberyjska grupa etniczna.

Teoria rodziny "denejenisejskiej", choć wspierana przez zdecydowaną większość środowiska językoznawczego, musi przejść jeszcze szereg badań, zanim zostanie uznana za fakt naukowy.
Zobacz następny

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…