Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Przez wiele dziesięcioleci Wenus uważany był za świat, na którym z dużym

Przez wiele dziesięcioleci Wenus uważany był za świat, na którym z dużym prawdopodobieństwem mogły wykształcić się jakieś formy życia. Wynikało to z niezwykle grubej warstwy chmur niezmiennie okalających drugą planetę od słońca. Astronomowie spekulowali, że może to świadczyć o występujących na powierzchni obfitych opadach deszczu: najwięksi optymiści wyobrażali sobie świat całkowicie bądź w zdecydowanej większości pokryty oceanami i mokradłami.

Poszukiwaczy pozaziemskiego życia czekał jednak niemały zawód, gdy w 1967 r. sowiecka sonda Wenera 4 jako pierwsza zbadała atmosferę planety, uznając ostatecznie, że składa się ona niemal wyłącznie z dwutlenku węgla, w pewnej części z azotu oraz w śladowych tylko ilościach z tlenu. Była przy okazji niemal kompletnie nieskuteczna w odbijaniu promieniowania słonecznego i wyposażona w bardzo słabe pole magnetyczne. To, co w wyobraźni niektórych miało przypominać gigantyczne bagnisko, okazało się wypalaną temperaturami z piekła rodem i kompletnie jałową pustynią, na której wszelka woda, jeśli w ogóle kiedykolwiek istniała, wyparowała miliardy lat temu.

W rezultacie odkrycia z literatury science-fiction niemal z dnia na dzień jako kosmiczni sąsiedzi ludzkości kompletnie zniknęli mieszkańcy Wenus, do niedawna dorównujący popularnością Marsjanom. Rozczarowanie astronomów było tym większe, że zaledwie osiem lat wcześniej zdjęcia zrobione przez inną sowiecką sondę, Łunę 3, roztrzaskały marzenia o inteligentnej cywilizacji skrytej przed oczami ludzi po ciemnej stronie ziemskiego księżyca, ukazując krajobraz różniący się od znanej połowy w zasadzie tylko ilością kraterów pozostałych po kolizjach z licznymi meteorytami.
Zobacz następny

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…