Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Ostatnio wiele kontrowersji wywołała decyzja rządu o niewydaniu zgody na

Ostatnio wiele kontrowersji wywołała decyzja rządu o niewydaniu zgody na przyjęcie 10 syryjskich sierot z Aleppo przez miasto Sopot. Z tego powodu warto przytoczyć historię polskich sierot w Indiach podczas II wojny światowej.
Podczas wojny indyjski maharadża , władający księstwem Nawangaru – Jam Saheb Digvijaysinhji, zadeklarował chęć przyjęcia 500, a następnie 1000 polskich sierot i półsierot. Monarcha zdecydował się wybudować dla polskich sierot osiedle przy swej letniej rezydencji w Balachadi, a także udostępnić część jej pomieszczeń dla swych nowych podopiecznych. Kolejnym jego gestem było utworzenie Funduszu na rzecz Dzieci Polskich. Jako prezes Izby Książąt,  przekonał wielu innych, lokalnych monarchów do przekazywania środków niezbędnych do utrzymania osiedli polskich dzieci. Darczyńców udało się zgromadzić ponad osiemdziesięciu. Monarcha, uzasadniając swoją decyzję, miał powiedzieć: „Głęboko wzruszony, przejęty cierpieniami polskiego narodu, a szczególnie losem tych, których dzieciństwo i młodość upływa w tragicznych warunkach najokropniejszej z wojen, pragnąłem w jakiś sposób przyczynić się do polepszenia ich losu. Zaofiarowałem im więc gościnę na ziemiach położonych z dala od zawieruchy wojennej. Może tam (…) dzieci te będą mogły powrócić do zdrowia, może tam uda im się zapomnieć o wszystkim co przeszły i nabrać sił do przyszłej pracy jako obywatele wolnego kraju”. 
Kiedy dzieci trafiły do jego posiadłości zwrócił się do nich słowami: Nie uważajcie się za sieroty. Jesteście teraz Nawanagaryjczykami, ja jestem Bapu, ojciec wszystkich mieszkańców Nawanagaru, w tym również i wasz.
Jam Saheb brał udział we wszystkich ważnych uroczystościach organizowanych przez dzieci, spacerował po osiedlowych uliczkach, zaglądał do bloków dzieci i rozmawiał z nimi. Żywo interesował się polską kulturą. 
Pośmiertnie został odznaczony przez Bronisława Komorowskiego Krzyżem Komandorskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej, a władze warszawskiej Ochoty postanowiły jeden ze skwerów nazwać imieniem Dobrego Maharadży, tak, jak chciał sam Hindus. Zapytany przez gen. Władysława Sikorskiego, czym Polska mogłaby się odwdzięczyć za przygarnięcie bezdomnych dzieci, odpowiedział: W wyzwolonej Polsce nazwijcie moim imieniem którąś z warszawskich ulic.
Zobacz następny

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…