Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Samochody elektryczne nie stanowią realnej konkurencji dla modeli spalinowych.

Samochody elektryczne nie stanowią realnej konkurencji dla modeli spalinowych. Są ciągle za drogie lub mają za mały zasięg - po powiedzmy 200 km trzeba ponownie naładować akumulatory.

To w Europie. W USA samochody elektryczne, które mogą zastąpić auta na benzynę, właśnie stały się rzeczywistością.

Chevrolet sprzedaje model Bolt. Kosztuje równowartość 150 tys. zł (wyraźnie mniej, jeśli uwzględnić dopłaty i zniżki podatkowe), ale oferuje to, co dużo droższa Tesla S, czyli duży zasięg. Realnie jest to 380 km na jednym ładowaniu akumulatorów (500 km według oszukanych europejskich norm NEDC). Można więc wybrać się takim autem w dłuższą trasę i sporo zaoszczędzić na paliwie.

Do niedawna problemem był duży koszt produkcji baterii użwanych w takich samochodach. Tyle że to już nieprawda. Ceny takich baterii przez ostatnie kilka lat spadły kilkakrotnie - od 1000 $ za kilowatogodzinę do około 225 $ (dane McKinsey). To i tak zawyżone liczby - GM, właściciel Chevroleta, podawał ostatnio wartość 130 $.

Dawałoby to zaledwie 11 tys. dolarów za baterie jak w Tesli S. Starczające, w dużym samochodzie, na ponad 420 km.
A więc samochody elektryczne o zasięgu kilkuset km są już jak najbardziej realne - technologia istnieje, jest wystarczająco tania. Ale gdyby masowo trafiły na rynek, cały przemysł związany z produkcją silników spalinowych i ich osprzętu znalazłby się w dużych kłopotach.
Zobacz następny

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…