Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Istniejące przez niemal sto lat aż do podboju z rąk Francisca Pizarra imperium...

Istniejące przez niemal sto lat aż do podboju z rąk Francisca Pizarra imperium Inków stanowi najskrajniejszy w epoce przedindustrialnej przykład państwa sprawującego totalitarną wręcz
kontrolę nad życiem obywatela.

 Państwo ze stolicą w Cusco (dzisiejsze Peru) wielu badaczy charakteryzuje jako organizm protosocjalistyczny — chociaż opływające w luksusy inkaskie elity w żaden sposób nie sugerowały swojego równego statusu względem pospólstwa, nie istniało niewolnictwo, a wśród chłopów wymuszano nawet jednolity ubiór i zniechęcano do wszelkiego poczucia indywidualizmu. Urzędnicy bezwzględnie konfiskowali nadwyżkę zebranych plonów, które jednak w chwilach niedostatku dystrybuowali pomiędzy najbardziej potrzebującymi farmerami.

Na "obywatelach" wymuszano solidarną troskę o siebie nawzajem: chorym członkiem społeczności opiekowali się wybrani sąsiedzi. Jednocześnie jednak drzwi do każdego domu musiały w każdej chwili być otwarte przed centralną biurokracją, prowadzącą skrupulatną kontrolę każdego przedmiotu wykorzystywanego przez poddanych. Wykorzystywanego, nie posiadanego – bo wartość prywatna nie istniała. W przeciwieństwie do Azteków czy Majów Inkowie nie chodzili na targi, nie wymieniali się pieniędzmi, a i typowy dla prymitywnych społeczeństw
barter był niezwykle ograniczony.

 Żaden andyjski Indianin nie zdobywał zasobów dla siebie, tylko dla władcy, który w swej łaskawości za bezwzględne posłuszeństwo i boską cześć decydował się nimi z nim podzielić. Jego życie, choć nudne i przewidywalne, cechowało swoiste poczucie bezpieczeństwa, nieobce pokoleniu Polaków z rozrzewnieniem wspominającego czasy komunizmu. Nie sposób nie wspomnieć też o imponujących projektach 
architektonicznych, których chcąc nie chcąc podejmował się ów zapędzony do roboty kolektyw, częstokroć z korzyścią dla samego siebie, przede wszystkim w postaci akweduktów czy sieci niemal 40 tys. km dróg.

Cała ta skomplikowana kolektywistyczna machina biurokratyczna
szokuje o tyle, że Inkowie nie znali pisma. Istnieje jednak duże prawdopodobieństwo, iż słynne inkaskie węzły przekazywały znacznie bardziej złożone informacje niż proste liczby. Wiedza na temat
 ich odczytywania przepadła jednak w mrokach dziejów.
Zobacz następny

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…