Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mało brakowało, a 17 stycznia 1942 r. mógł zapisać się w annałach II wojny...

Mało brakowało, a 17 stycznia 1942 r. mógł zapisać się w annałach II wojny światowej jako dzień w którym zginął premier Wielkiej Brytanii, Winston Churchill - a wszystko przez kilka pomyłek.

Dzień wcześniej Churchill, na pokładzie łodzi latającej Boeing 314 Clipper o nazwie własnej "Berwick", odbył krótką, jednodniową podróż z USA na Bermudy by porozmawiać z władzami wysp, na których - w ramach programu "Niszczyciele za Bazy" - miały powstać amerykańskie bazy wojskowe. Pierwotnie Churchill miał wrócić na pokładzie pancernika HMS Duke of York, jednak spodobała mu się podróż samolotem, a co więcej, ze względu na zagrożenie ze strony U-Bootów, uznał lot za bezpieczniejszy od rejsu. Do przebycia było ok. 5360 km, co przy średniej prędkości samolotu wynoszącej 305 km/h miało zająć 17,5 godziny.

Następnego dnia rano pilot zorientował się, że w trakcie przelotu doszło do błędu nawigacyjnego, i samolot zboczył w kierunku Brestu - silnie bronionego przez Niemców portu w okupowanej Bretanii. Natychmiast skorygował kurs, jednak na spotkanie Boeinga wyruszały już myśliwce Luftwaffe. Na szczęście nie zdołały dogonić samolotu Churchilla, jednak zagrożenie jeszcze nie minęło: gdy dotarli nad Kornwalię, okazało się, że w ich stronę leci... sześć brytyjskich myśliwców Hurricane, które zostały wysłane po tym gdy operatorzy radarów na wyspach zauważyli niezidentyfikowane echo radarowe, zmierzające od południa (a więc z rejonu kontrolowanego przez Niemców). I tym razem Churchillowi dopisało szczęście - było już na tyle jasno, że myśliwce rozpoznały znaki przynależności państwowej na Boeingu i nie otworzyły ognia.
 Gdy po wylądowaniu Churchillowi powiedziano że jego własne samoloty miały go zestrzelić, skwitował to krótko "Nie udało im się."

Na zdjęciu: Churchill podczas przelotu na Bermudy, w fotelu pilota. Chociaż premier nie potrafił latać, kapitan "Berwicka" zgodził się aby ten zasiadł obok niego podczas przelotu, a nawet pozwolił mu wykonać - oczywiście pod swoim okiem, by móc skorygować ewentualne błędy Churchilla - kilka łagodnych zakrętów. Nawet siedząc za sterami samolotu, premier nie wypuścił z zębów swego ikonicznego cygara.
Zobacz następny

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…