Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Niecodzienny widok obnażający absurdy późnego PRL-u: lokomotywa spalinowa...

Niecodzienny widok obnażający absurdy późnego PRL-u: lokomotywa spalinowa ST43-297 ciągnie skład osobowy, jednak między nią
 a wagonami znajduje się jeszcze... stary parowóz.

Jednym ze sztandarowych projektów Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej była elektryfikacja linii kolejowych. Miało to umożliwić wprowadzenie nowoczesnego, elektrycznego taboru w miejsce przestarzałej już wówczas trakcji parowej. Dotyczyło to nie tylko lokomotyw, ale i wagonów - te miały w końcu pożegnać stare metody ogrzewania poprzez parę pobieraną z parowozów, co było metodą nieefektywną (im dalej od parowozu tym było zimniej) i negatywnie odbijającą się na sile pociągowej lokomotywy
 (część pary szła na ogrzanie wagonów zamiast na napędzanie kół). 

Okazało się jednak że produkcja ogrzewanych elektrycznie wagonów się ślimaczyła, dlatego w użytku pozostały te stare, ogrzewane parą - której zabrakło wraz z zastępowaniem parowozów elektrowozami. Do akcji zaprzęgnięto zatem wynalazek z początku wieku - parniki, czyli wagony wyposażone w kotły wytwarzające parę do ogrzewania wagonów.
 Sytuację poprawiło też wprowadzenie na stan PKP lokomotyw spalinowych, które były wyposażone w generatory pary grzewczej,
 co pozwoliło odstawić parniki do lamusa.

Niestety, w latach 80. doszło do kryzysu gospodarczego, a także paliwowego, który unieruchomił spalinową flotę PKP. Do pracy zaprzęgnięto elektrowozy, także towarowe, ale nie były one w stanie ogrzewać starych wagonów, a parników - jeśli w ogóle jeszcze były dostępne - nigdy nie wystarczało do grzania wszystkich składów, zwłaszcza zimą. Parowozy również zaczęły wracać na szlak, gdyż łatwiej było pozyskać węgiel do ich opalania niż mazut do spalinowozów. Wówczas kolejarze wpadli na pomysł by do składów osobowych dołączać parowozy jako zastępstwo parników. Parowóz poruszał się jako lokomotywa doczepna, tj. nie pomagał w ciągnięciu składu - sam był ciągnięty przez poprzedzającą go lokomotywę. Pasażerowie mogli więc podróżować we względnym cieple, jednakże ze względu na ograniczenia konstrukcyjne parowozów prędkość rozkładowa znacząco spadła - nierzadko ze 100 km/h lub więcej do zaledwie 70 km/h
 - co praktycznie rozbiło w drobny mak wszelkie rozkłady jazdy.

Na szczęście dla osób podróżujących koleją, kuriozum jakim były doczepne parowozy grzewcze ostatecznie znikło w latach 90.
Zobacz następny

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…