Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

W styczniu 1923 roku w klubie garnizonu moskiewskiego, w obecności Lwa Trockiego...

W styczniu 1923 roku w klubie garnizonu moskiewskiego, w obecności Lwa Trockiego i Anatolija Łunaczarskiego, odbył się sąd nad Panem Bogiem.

Rozprawa nosiła znamiona przewodu sądowego, o czym informował wstrząśnięty korespondent gazety „Berliner Tagesblatt" obecny na widowni. Sowiecki rząd uznał, że ma wszelkie pełnomocnictwa do oskarżenia Boga o „przestępstwa przeciwko rodzajowi ludzkiemu" dokonane w skali, która później uzyska prawny status ludobójstwa.

Państwo reprezentował ludowy prokurator, a w imieniu oskarżonego wystąpili dwaj obrońcy. Co prawda z powodu kłopotów z fizyczną materializacją podsądnego jego miejsce zajmował egzemplarz Biblii. Jako świadkowie wystąpili Anatolij Łunaczarski oraz Lew Trocki, zwany „demonem rewolucji". Ostatni, jako zwierzchnik sił zbrojnych, zapewnił propagandową oprawę, którą stanowiło 5 tys. czerwonoarmistów.

Na początku rozprawy oskarżyciel występujący w imieniu „ruskiego ludu" przeczytał obszerną listę win, które zarzucał Bogu. Obrońcy przedstawili kontrargumenty, na czele z „niepoczytalnością oskarżonego, jaka miała być wynikiem odwiecznego szaleństwa". Była to zarazem jedyna przesłanka uznania boskiej niewinności.

Sąd, a dokładniej bezczeszczenie uczuć wierzących, trwał pięć godzin i, jak można było oczekiwać, zakończył się wyrokiem skazującym. Werdykt odczytał Łunaczarski, ogłaszając najwyższy wymiar kary. Rozstrzelanie Boga miało nastąpić następnego poranka. Faktycznie: o świcie pluton czerwonoarmistów skierował lufy karabinów w niebo, oddając kilka salw.

Niemiecki dziennikarz, pozostając pod wrażeniem profanacji, zakończył korespondencję słowami: „naród rosyjski nie wybaczy takiego poniżenia swojej wiary. Nastanie moment, kiedy powstanie i odpowie silnym uderzeniem w pyski czerwonych małp, od którego zadrży cały świat".
Zobacz następny

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…