Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

W listopadzie 1967 r. były marines John "Chick" Donohue zaokrętował...

W listopadzie 1967 r. były marines
John "Chick" Donohue zaokrętował się
na pokład statku wiozącego zaopatrzenie
dla wojsk amerykańskich w Wietnamie,
z misją... dostarczenia swoim kolegom
piwa.

Cała "misja" zaczęła się od rozmowy w 
nowojorskim barze Doc Fiddler's, gdzie
Donohue i jego kolega - barman George 
Lynch - narzekali na antywojenne
protesty w mieście. Donohue uznał,
że zimne piwo będzie dowodem dla
kolegów w Wietnamie, że wciąż są rodacy, którzy o nich pamiętają. Podroż na pokładzie statku Drake Victory zajęła mu dwa miesiące. Całym jego bagażem były dżinsy, flanelowa koszula i torba sportowa pełna puszek piwa. Co prawda to ostatnie nie dotrwało do końca podróży, jednak gdy Donohue dotarł do portu Qui Nhon na początku 1968 r., uzupełnił
 zapasy i wyruszył w dalszą drogę.

"Chick" miał ze sobą listę sześciu swoich znajomych, których zamierzał obdarować złocistym trunkiem: pierwszego z nich, Toma Collinsa, odnalazł przypadkiem, gdy zobaczył żandarmów z 127th Military Police Company - tej samej kompanii, w której służył Collins. Gdy się spotkali, Collins wykrzyknął "Chick, co ty u diabła tu robisz?", na co Donohue
 odparł krótko "Przywiozłem wam piwo".

Po uraczeniu się trunkiem z Collinsem, Donohue ruszył w dalszą drogę przez Wietnam Południowy, do Khe Sahn i Sajgonu, łapiąc "stopa" na pokładzie ciężarówek, śmigłowców i samolotów transportowych.
 W podróży pomagało mu cywilne ubranie, które sprawiło, że niektórzy żołnierze brali go za agenta CIA, a Donohue nie wyprowadzał ich z błędu. "Udało" mu się nawet wziąć udział w tzw. ofensywie Tet, kiedy Wietnam Północny i Viet Cong próbowali przejąć władzę w Wietnamie Południowym; Donohue nie zdążył na statek odpływający z powrotem do USA, dzień przed wietnamskim atakiem. Do domu wrócił dopiero w marcu 1968. 

Z sześciu kolegów, których planował odnaleźć Donohue, udało mu się dotrzeć do czterech: Toma Collinsa, Bobby'ego Pappasa, Ricky Duggana i Kevina McLoone'a. Piąty na liście kolega wrócił do USA zanim przybył
 tam Donohue, zaś szósty, Richie Reynolds, zginął w boju.

Po powrocie do USA Donohue często opowiadał o swojej przygodzie, jednak jak sam powiedział "tyle razy usłyszałem, że bzdury gadam, że przestałem o tym mówić". W końcu jednak, w 2017 r., "Chick" wydał książkę o swoich przeżyciach, zatytułowaną "The Greatest Beer Run Ever" (Największy Wypad Po Piwo W Historii). O jego wyczynie nie zapomnieli też weterani i ich rodziny - według Donohuego, "jeszcze przez długi czas [po powrocie do Nowego Jorku] nie musiałem sam sobie kupować piwa w Inwood".

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…